Bohinj & Bled

5-6.06.11
BOHINJ & BLED
To chyba jedno z najbardziej zjawiskowych jezior jakie widziałam, położone w sercu parku narodowego z widokiem na najwyższy szczyt Słowenii – Triglav (2864m). Można je objeść dookoła, co też ochoczo uczyniłyśmy ponieważ prawie 12 kilometrowa trasa jest naprawdę malownicza, woda tak czysta i turkusowa, że miejscami przypomina morze w tropikach. No i można się tutaj też kąpać! Czystość i dbałość o ten park narodowy zrobiły na mnie naprawdę wielkie wrażenie.  Nie spotkałyśmy w ciągu tego popołudnia więcej niż 10 osób na całej trasie. Naprawdę rewelacyjne miejsce dla pragnących się odizolować od miejskiego zgiełku i tłumów. Wyjeżdżając ze stolicy pożegnałyśmy też młodość i zabawę jak się później okazało. Od momentu przyjazdu do Bohinj zaczęłyśmy ten kraj nazywać „Sanatorium pod Klepsydrą”. Okazało się, że w dwu milionowej Słowenii dosłownie wszyscy młodzi ludzie mieszkają lub studiują w Ljubljanie. Średnią wieku zawyżały też liczne grupy emerytowanych turystów z Austrii czy też Włoch przybywające tutaj na wypoczynek naprawdę licznie. Cóż się jednak dziwić, Słowenia jest maleńkim państwem wielkości naszego województwa a zawiera się w niej wszystko. W ciągu 2ch godzin można być nad jeziorem, morzem albo w górach lub mieć to wszystko w jednym pakiecie czyli na przykład jezioro pośrod górskich szczytów :)

   

   

   

   



Bled
To chyba najbardziej znany spot widokowy Słowenii. Jezioro, na którego środku znajduje się wysepka ( jedyna zresztą w tym kraju ) z cudnym, małym kościołem niczym obrazek z bajki. Nie zawsze było to jednak tak „grzeczne miejsce”. Wykopaliska archeologiczne dowodzą, że wcześni Słoweńcy czcili tam swoje pogańskie bóstwa. Jakby nie patrzeć od zamierzchłych czasów było to miejsce mocy. :) Obok jeziora wznosi się na wysokiej, nagiej skale piękny zamek dodający jeszcze więcej uroku temu miejscu. Wszystko jest tutaj cacy i schludne aż braknie miejsca na jakiś nieoczekiwany zachwyt. Myślę, że byłyśmy zadowolone gdy wieczorem wróciłyśmy nad swoje ponure jezioro Bohinj tonące w deszczu i przywodzące na myśl prędzej Tolkienowskie klimaty niż bajkę dla grzecznych dziewczynek.