Nie wiem czy często zdarza Wam się znaleźć w zupełnie nowym miejscu i poczuć od razu jak w domu. Tego właśnie doświadczyłyśmy w Koya-San. Byłyśmy już trochę zmęczone miastami, tłumami ludzi i łaknęłyśmy świeżego powietrza, przestrzeni i zieleni. Jadąc już z Hashimoto do Gokurakubashi wąską, jednotorową koleją górską byłyśmy zauroczone widokami. Z obu stron rozpościerały się zielone góry, gęsto porośnięte drzewami, jedna wciśnięta obok drugiej jak główki brokułów. W niewielkich nieckach i dolinach siedziały przycupnięte malowniczo pojedyncze domki i małe miasteczka. Z Gokurakubashi do Koya San wjeżdża się małym górskim wagonikiem prawie pod pionową górę. Pan motorniczy puszczał nam przez stary megafon jakąś japońską muzyczkę na tle której słodko mówiący głos kobiecy ( tam są tylko takie ) opowiadał coś o miasteczku i otaczającym je parku narodowym. Wagonik trząsł się na boki, megafon trzeszczał i zaciągał niemiłosiernie a mi się wydawało, że przeniosłam się w czasie do jakiejś innej epoki. Rozciągające się na płaskowyżu pomiędzy ośmioma górami małe miasteczko znajduje się około 1000 metrów nad poziomem morza. Jest to też centrum Shingon Esoteric Buddhism z ponad 120- stoma świątyniami i największym cmentarzem buddyjskim w Japonii.
Założycielem Koya–San był Kobo Daishi, który po powrocie z edukacji w Chinach dostał pozwolenie od ówczesnego władcy regionu aby utworzyć właśnie tutaj swoją szkołę w 816 roku. Do dziś wieży się, że Daishi nie umarł tylko medytuje w swoim grobowcu na cmentarzu Oku-no-in. To miasteczko jest też wyjątkowe pod zupełnie innym jeszcze względem. Ponad 50 historycznych Świątyń oferuje turystom zakwaterowanie, wyżywienie oraz możliwość bliższego poznania praktyk i tradycji buddyjskich. Shukubo jest właściwie kompleksem świątynnym, z pięknym ogrodem, tradycyjnymi pokojami wyposażonymi w maty tatami, futony do spania oraz ażurowe papierowe drzwi do ogrodu shoji jak też pięknie zdobione fusuma doors oddzielające jedno pomieszczenie od drugiego. Marlena wybrała dla nas Eko-in i myślę, że chyba nie mogłyśmy trafić lepiej.
Gdy młody, pulchny mnich niewiele rozumiejący po angielsku zaprowadził nas przez słoneczny dziedziniec do naszego lokum byłyśmy po prostu oczarowane tym miejscem dosłownie w ciągu jednej chwili. Usiadłyśmy na matach, rozsunęłyśmy shoji i naszym oczom ukazała się piękna, kamienna ściana z małym strumyczkiem ściekającym do wielkiej ceramicznej misy przez bambusowe rurki. Cisza, spokój tylko dźwięk szemrzącej wody i smak zielonej herbaty na języku. To moje pierwsze skojarzenia z Eko-in.
Otrząsnęłyśmy się z ciężkim sercem z tego błogiego letargu, ale czekało na nas jeszcze tyle świątyń do zwiedzania a o godzinie 18 miałyśmy wrócić na kolację. Właściwie w Koya-San gdziekolwiek by się człowiek nie udał będzie oniemiały z zachwytu. Spacerowałyśmy od jednej do drugiej świątyni urzeczone, nie rozpraszane przez żadne bodźce zewnętrzne. Taką atmosferą można się po prostu upajać. Wróciłyśmy do naszego pokoju gdzie czekała nas pierwsza kolacja shojin-ryori ( wyegetariańskie jedzonko bez mięsa, ryb, czosnku i cebuli). Trzech mnichów przyniosło nam kilka tac z jedzeniem podczas gdy jeden został w pokoju aby zająć się stroną estetyczną; ustawiał je, poprawiał i dosuwał do siebie aby wszystko wyglądało tak jak powinno. Dostałyśmy na kolację prawdziwe dzieło sztuki! Ryż, słodkie i kwaśne wodorosty, zupę miso, kilka rodzajów tofu, kwiat wiśni w syropie i całą masę innych nierozpoznawalnych drobiazgów. Była nawet truskawka na deser!
Po kolacji ubrałyśmy się ciepło i z dreszczykiem emocji wyruszyłyśmy na naszą nocna eskapadę.
Wychodząc z naszego lokum prawie zderzyłyśmy się z młodym mnichem, który mieszkał obok nas. Kilka godzin wcześniej bardziej przypominał ninję z nieruchomym spojrzeniem i poważną miną. Ale ubrany w mnisie szaty, z książeczką do modlitwy pod pachą stał się zupełnie innym człowiekiem. Dostojny i poważny duchowy przewodnik - chłopiec gdzieś zniknął. Zapytał nas dokąd się wybieramy. Gdy usłyszał nazwę Oku-no-in uśmiechnął się tylko. W odpowiedzi na nasze pytanie czy to dobry pomysł aby iść tam po zmierzchu dostałyśmy kolejny nikły uśmiech i jedno słowo „ maybe” ;) .Potem jeszcze ustaliliśmy żartując, że jak nie wrócimy do północy to jako nasz dobry sąsiad zawiadomi policję i poszliśmy; każdy w swoją drogę. My na cmentarz a mnich na modły.
Nie przesadzę jeśli stwierdzę, że Oku-no-in jest magicznym królestwem zmarłych buddyjskich mnichów. Spowity wieczornym mrokiem rozjaśnianym światłem lampionów okazał się być najbardziej niesamowitym miejscem jakie do tej pory widziałyśmy. Główna aleja cmentarna ciągnie się przez 2 kilometry wzdłuż tysięcy grobowców, starych kilkusetletnich cedrów i prowadzi do Toro-do Świątyni lampionów, która jest sercem tego niewyobrażalnie dużego cmentarza. Setki podwieszonych pod sufitem lampionów rozświetlają każdą noc ciepłym i tajemniczym zarazem światłem. Usiadłyśmy na ławce przy Świątyni zupełnie same, w środku nocy, otoczone zapachem kadzideł i blaskiem świec wotywnych zapalanych przez wiernych. Z tej niesamowitej ciszy wyrwały nas dźwięki trzeszczących drzew i głośne plaśnięcia. Dwie ogromne latające wiewiórki przeleciały nad naszymi głowami rozpościerając swoje błoniaste ciałka i ożywiając noc.
Podobno każdy mnich pragnie ( nie jest to najlepszy czasownik jeśli chodzi o buddystę ) aby jego prochy spoczęły w tym właśnie miejscu i nie dziwi mnie to wcale. Nie miałyśmy ochoty się stamtąd ruszyć mimo zmęczenia i późnej pory. Atmosfery Oku-no-in nie da się porównać z żadnym znanym mi miejscem. To jest mistyczna kraina gdzie słychać jak żyją drzewa i medytują buddyjskie dusze.
Niniejsza Polityka Prywatności określa zasady przechowywania i dostępu do informacji na urządzeniach Użytkownika za pomocą plików Cookies.
1. Definicje:
- Serwis - oznacza stronę internetową lub aplikację, pod którą Administrator prowadzi serwis internetowy, działający w domenie;
- Użytkownik - osoba prywatna lub podmiot odwiedzająca Serwis za pomocą drogi elektronicznej;
- Urządzenie - oznacza elektroniczne urządzenie za pośrednictwem, którego Użytkownik uzyskuje dostęp do Serwisu;
- Administrator - właściciel serwisu;
- Cookies - Wikipedia
- Cookies Zewnętrzne - oznacza Cookies zamieszczane przez partnerów Administratora, za pośrednictwem strony internetowej Serwisu;
2. Rodzaje wykorzystywanych Cookies:
- Cookies sesyjne - brak zastosowania;
- Cookies trwałe - brak zastosowania;
- Cookies Zewnętrzne wykorzystywane przez korporacje internetowe, na które Administrator nie ma wpływu. Poniżej lista stosowanych usług:
www.youtube.com [administrator cookies: Google Inc z siedzibą w USA]
Google Analytics [administrator cookies: Google Inc z siedzibą w USA]
3. Użytkownik może w każdej chwili usunąć pliki Cookies korzystając z dostępnych funkcji w przeglądarce internetowej, której używa.
Ograniczenie stosowania plików Cookies, nie wpłynie w żaden sposób na funkcjonalności dostępne na stronie internetowej Serwisu.
Przykładowe sposoby konfiguracji plików Cookies w najpopularniejszych przeglądarkach: