PrivPlanet
PrivPlanetPrivPlanet
Strona główna
Foty wszelakie
Japonia
Nepal
Estonia
Indonezja
Łotwa
Słowenia
Dania
Islandia
Kuba
Grenlandia
Maroko
Hiszpania
Rosja

Reykjavik

22.08.12 – 23.08.2012
Jakie to uczucie znaleźć się w najdalej wysuniętej na północ stolicy świata? Jak najbardziej pozytywne. Zwłaszcza, że wydawało mi  się, iż jestem w prowincjonalnym miasteczku a nie w głównym mieście całkiem dużego kraju. Jak na taką powierzchnię Islandia jest bardzo słabo zaludniona gatunkiem homo sapiens oczywiście… za to nie brak tutaj owiec maści wszelakiej, koni, lodowców, wulkanów i bezkresnej przestrzeni. Wszystkie większe skupiska ludzkie usadowiły się wokół całej wyspy na jej obrzeżach i są to raczej małe miasteczka, które można przejechać samochodem w 5 minut z okładem. Środek wyspy za to nie należy do nikogo, oprócz matki natury :)

Islandia    Islandia

    Islandia          Islandia

W Reykjaviku i na jego przedmieściach mieszka około 200 tysięcy ludzi, i jest to jakieś 70 procent całej populacji. Jeśli by spojrzeć na to z tej strony, to cóż...stolicia miłośników trolli wymiata :) Zresztą nie tylko pod względem wielkości.

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Mieszkańców stolicy zaliczyłabym do pozytywnie zakręconych ekscentryków, którzy żyją na tyle daleko od Europy, że mogą sobie pozwolić aby widzieć siebie, swój kraj i otaczającą rzeczywistość zupełnie inaczej niż na starym kontynencie. Etykieta doboru garderoby jest tutaj kwestią bardzo umowną i tak naprawdę nie widziałam ludzi bardziej wyrażających swój indywidualizm poprzez strój, niż Islandczycy. Poza tym, ich zamiłowanie do tradycyjnych sweterków z owczej wełny, dzierganych koronek i generalnie ciuchów trochę jak z kufra po babci jest godne podziwu i udziela się też turystom. Nie zapominajmy o tym, że jest to także żywa reklama ludowego rękodzieła, podnosząca popyt na towar drogi i wydawałoby się mało chodliwy w dzisiejszych czasach. Jednak dzięki temu wiele islandzkich kobietek i mężczyzn [sic!] ma dziś możliwość zarabiania pieniędzy w domowym zaciszu. Oczywiście bycie hip i kreowanie własnego stylu z dala od utartych szlaków i popularnych stylów w modzie nie charakteryzuje wszystkich Islandczyków. W tym kraju jest tak naprawdę tylko jedno duże miasto, które dyktuje pewne trendy, wyznacza kierunki ale zarazem  niczego nie narzuca. Poza Reykjavikiem trudno oczekiwać aby ubrudzony i wysmagany wiatrem i deszczem farmer czy rybak myślał o swoim dress code. Jednakże, zadrzało mi się widzieć robotników kładących asfalt w reniferowych sweterkach. :)

Islandia    Islandia

Islandia          Islandia

Islandia    Islandia

Zarówno cena wyżej wzmiankowanego swetra jak też chleba w supermarkecie może przyprawiać przeciętnego turystę o zawrót głowy. Jest drogo i nie ma się co oszukiwać, trzeba było szukać oszczędności. Jedną z opcji było wynajęcie samochodów od znajomych zamiast z wypożyczalni, inną robienie zakupów w Bonusie ( odpowiednik naszej Biedry, jedynie znany nam dobrze owad w kropki został tutaj zastąpiony wściekle różową świnką, notabene bardzo z siebie zadowoloną ). Przywiezienie jedzenia i alkoholu z Polski jest też w stanie bardzo podreperować skromny budżet. Do tego można dorzucić spanie na kempingach, jeśli pogoda łaskawie pozwala i posiadanie własnego kucharza ( my mieliśmy to szczęście ), który nawet z mielonki i makaronu jest w stanie wyczarować porządne danie główne. Dzięki temu udało nam się tak przyciąć koszta, aby coś jeszcze zostało na inne przyjemności. Wyjście do jednej chociaż restauracji na lokalne rybki jest warte zaciśnięca pasa przez kilka dni. Jeśli o mnie chodzi, nie mogłam sobie też odmówić paru wizyt w tutejszych minimalistycznych kawiarenkach, gdzie kawa jest naprawdę wyśmienita, a do tego czekoladowe lub marchewkowe ciasto wynagradzało mi poranne monotematyczne kanapki z pasztetem. Oczywiście nie moża też zapomnieć o islandzkim, fanatycznym wręcz zamiłowaniu do hod-dogów. Pylsur był obowiązkowym punktem programu przy każdej nasze wizycie w centrum miasta. Brakowało mi w nim warzyw ale za to można było dostać  2 w 1 czyli świeżą i wysmażoną na skwarki cebulę jako posypkę do parówy. Najsłynniejsza buda została otwarta w 1937 roku, więc może pochwalić się dłuższym stażem w branży żywieniowej niż niejedna restauracja z tradycjami. Sam Bill Clinton podczas wizyty w stolicy kazał się zawieźć na hod-doga do budki na Tryggvagotu. Trudno mi powiedzieć czy sprzedają tam  naprawdę najlepsze pylsurki w Europie; smakowały jak każde inne, nie wyłączając tych ze stacji benzynowych. Raczej skłonna byłabym powiedzieć, że lepiej wypadły te, które były serwowane zaraz pod kościołem Hallgrímskirkja. Miały przynajmniej szansę nabrać jakiegoś mistycznego posmaku poprzez swoje wyjątkowe sąsiedztwo. :)

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

              Islandia        Islandia

Islandia    Islandia

Brakowało mi tutaj trochę psów. W kraju, gdzie czworonogi od zawsze pomagały wypasać owce posiadanie futrzanego przyjaciela w stolicy jest wręcz niemożliwe. A już chodzenie z nim na spacery do centrum miasta, czy przesiadywanie w kawiarenkach graniczy z cudem. Tak naprawdę kilka labków i mała rodzinka beagle to wszystko co udało mi się wypatrzeć podczas naszej objazdówki wokół wyspy. Hodowanie psów na Islandii było zabronione przez pewien czas ( tak jak picie piwa ). Dlaczego? Nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi. Podobno z powodu pasożytów, które psy przenosiły z owiec na ludzi jako ogniwo pośrednie. Była też wzmianka o tym, że zwyczajnie zasrywały ulice w Reykjaviku i to się władzom nie podobało. Dziś za to oczekuje się, że nawet psie siuśki zostaną sprzątnięte... Eeehh...jakoś mi to nie pasuje do tego wyluzowanego i tolerancyjnego narodu. :)



Powrót


| Polityka Prywatności | Kontakt: ingeborge@wp.pl |