PrivPlanet
PrivPlanetPrivPlanet
Strona główna
Foty wszelakie
Japonia
Nepal
Estonia
Indonezja
Łotwa
Słowenia
Dania
Islandia
Kuba
Grenlandia
Maroko
Hiszpania
Rosja

1 maj 2008 Hirasaki / Tokyo

Jechałyśmy do Hirasaki wczesnym rankiem starając się nie oczekiwać zapierających dech w piersiach widoków, jakie do tej pory mogłyśmy oglądać na folderach i pocztówkach reklamujących sakurę. Zamek Hirosaki-jo położony jest na wzgórzu pośrodku ogromnego parku Hirosaki-koen. Można go chyba nazwać pechowym, ponieważ spłonął od uderzenia pioruna dwadzieścia sześć lat po ukończeniu budowy w XVII wieku. Dziś można oglądać jedynie zamkową wieżę odbudowaną w XVIII wieku w której znajduje się małe muzeum. Zamek otoczony jest
trzema fosami ze zwieszającymi się nad nimi drzewami wiśni i kwiatami lotosu. Weszłyśmy na główny dziedziniec i tutaj czekała nas niespodzianka....były! Spadające, przekwitające ale jednak wciąż kwiaty wiśni. To właśnie tutaj miałyśmy nasze pierwsze hanami czyli oglądanie i kontemplowanie sakura zensen. W czasie pełnego rozkwitu pewnie nie udałoby nam się znaleźć wolnego drzewa aby pod nim usiąść ale nasz pościg za japońską dumą narodową został nagrodzony. Razem z poznaną w Hirasaki Koreanką usiadłyśmy pod wolnym drzewem i zjadłyśmy małą przekąskę jak nakazuje tradycja. Miałyśmy nadzieję, że jakiś zbłąkany płatek spadnie wprost do naszego jedzenia i przyniesie nam dużo szczęścia w przyszłości jednak to się chyba najbardziej sprawdza w przypadku sake :) Usatysfakcjonowane wróciłyśmy późnym popołudniem do Morioki po bagaże i wyruszyłyśmy do Tokyo.



Japonia  Japonia

Japonia  Japonia

Japonia Japonia

Japonia Japonia
 

Dotarłyśmy do Tokyo wczesnym wieczorem i postanowiłyśmy dojechać pociągiem do Okachimachi skąd wzięłyśmy taksówkę do naszego K’S Guest House w dzielnicy Asakusa. Taksówkarz z naszego perorowania zrozumiał jedynie nazwę stacji i wysadził nas przy wejściu do metra. Zdarzyłyśmy tylko wyciągnąć mapę gdy zatrzymała się przy nas wysoka blondynka i zaoferowała pomoc. Za chwilę dołączył do naszej grupki wyglądający na japończyka młody chłopak. Okazało się, że jest Brazylijczykiem mającym Japońskie korzenie i ku naszej radości zatrzymał się w tym samym hostelu co my. Dzięki Danielowi trafiłyśmy na miejsce w tempie ekspresowym, przyznam, że bardzo zaskoczone. Tokyo okazało się być kosmopolitycznym miastem, które szybko zweryfikowało parę mitów i nieprawdziwych wyobrażeń jakie miałyśmy na temat Japonii. Jeżdżąc metrem w Tokyo można pomyśleć, że jest się np. w Londynie. Są tutaj tylko dwie zauważalne różnice; prawie wszyscy pasażerowie zaraz po zajęciu miejsca usypiają na komendę jakby ktoś im wyłączył światło no i bywa tak tłoczno, że trzeba pasażerów upychać do wagonów, szczególnie w godzinach szczytu.
Nikt też tutaj nie ucieka przed szukającymi pomocy turystami, wręcz przeciwnie, nie raz zdarzyło nam się być zaczepianym przez tokijczyków oferujących pomoc, gdy tylko rozkładałyśmy mapkę lub rozglądałyśmy się po okolicy niezdecydowane. Czasy gdy japończyk skrępowany swoją niewiedzą lub niemożliwością porozumienia się po prostu uciekał od niezręcznej sytuacji dawno minęły.
Wieczór spędziłyśmy przy kuchennym stole z Danielem rozmawiając na temat tego co powinnyśmy zobaczyć w Tokyo w pierwszej kolejności. Doszliśmy razem do wniosku, że nastawiamy swoje budziki na 4.30 i jedziemy na największy w Japonii bazar rybny.


 



Powrót


| Polityka Prywatności | Kontakt: ingeborge@wp.pl |