PrivPlanet
PrivPlanetPrivPlanet
Strona główna
Foty wszelakie
Japonia
Nepal
Estonia
Indonezja
Łotwa
Słowenia
Dania
Islandia
Kuba
Grenlandia
Maroko
Hiszpania
Rosja

Myvatn

28 - 29.08.2012
Trasa do Myvatn znanego również pod nazwą jezioro komarów jest naprawdę nieziemska i do tego w przeciągu jednego dnia można zaliczyć na Islandii cztery pory roku. Taki dodatkowy pakiet atrakcji na który trzeba być przygotowanym. Nasz szlak wiódł na północ, wzdłuż fiordów wschodnich aż do Seydisfjordur. Z wielu malowniczych miasteczek na tej trasie wybraliśmy właśnie to, gdyż samo jego położenie wydało nam się już atrakcją samą w sobie. Czuliśmy się trochę jak odkrywcy, gdyż aby się tam dostać musieliśmy naszymi mocno zużytymi samochodami wdrapać się na stromy szczyt, gdzie ku naszemu zaskoczeniu przywitał nas śnieg. Asfaltowa nitka przecinała całkiem wysoką górę, a po obu jej stronach, w miejscu, w którym spodziewałabym się zobaczyć jej wierzchołek były dwa jeziora. Potem czekał nas równie kręty zjazd wzdłuż rwącego wodospadu spływającego do kamienistego potoku. Na końcu naszym oczom ukazała się wisienka na torcie – otoczone ośnieżonymi szczytami miasteczko kolorowych domków, które przycupnęły zgrabnie w zakolu fiordu.

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Wieczorem dotarliśmy do Reykjahlid i naszym pierwszym, niemiłym odkryciem były tutejsze horrendalne wręcz ceny. Dzieje się tak zapewne z powodu wielu okolicznych atrakcji, jak też popularności jeziora wśród lokalnej ludności, która tłumnie przjeżdża tutaj na letni wypoczynek. Samo jezioro nie zrobiło na mnie dużego wrażenia, mimo iż objechaliśmy je dookoła nie rzuciło mnie na kolana. Jednak jego położenie jest naprawdę spektakularne. Ceglaste skały, sapiące i dymiące szczeliny w pomarańczowej ziemi Hverir, dwa wulkany; jeden czynny, drugi wygasły oraz na dokładkę gorące źródła a to wszystko dosłownie w zasięgu ręki. :)

Islandia    Islandia
29.08
Rano przywitała nas śnieżyca, a zaraz potem potężny wodospad Dettifoss uznawany za jeden z największych w Europie. Tuż obok, po sąsiedzku znajduje się Selfoss, nie tak widowiskowy jak jego poprzednik, ale równie urokliwy.

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Niestety wulkan Krafla pozostał poza naszym zasięgiem. Dotarliśmy do stacji geotermalnej i przed końcowym podjazdem musieliśmy zawrócić. Rozkraczony samochód innych zapaleńców w połowie góry ostudził nasz zapał. Zresztą przy takiej pogodzie i tak niewiele byśmy zobaczyli. Za to druga połowa dnia wynagrodziła nam przedpołudniową porażkę. Zaraz po tym, jak wskoczyliśmy do śmierdzącej siarką, tłustawej, turkusowej wody w tutejszej lagunie śnieg przestał prószyć i powoli wypełzło na niebo leniwe słonko. :)

Islandia  Islandia

Islandia    Islandia

Islandia    Islandia

Islandia   

Do Blonduos położonego jakieś 300 km na wschód od Myvatn pojechaliśmy tylko na  nocleg. Przyciągnęła nas niczym magnes posezonowa obniżka cen domków z sauną i wielką wanną na tarasie. Popularność tego miasteczka wśród Islandczyków obudziła moje najszczersze zdziwienie. Mając do wyboru tyle cudownych miejsc w swoim kraju przyjeżdżają właśnie do tego typu dziupli, w których nie ma dosłownie nic. Nie licząc takich właśnie rozrywek jak nasz kemping, na terenie którego w sezonie letnim wszystkie 50 domków z okładem wynajmuje się na pniu. Islandczycy przybywają tutaj gremialnie na tydzień, zamykają się w pełni wyposażonych chatkach, piją do upadłego i siedzą w parującej wannie. Ot ,takie lokalne hobby. :)
W nocy mieliśmy przygodę ciut jak z klasycznego skandynawskiego horroru. Pewien miły Polak, który  bardzo chętnie pomagał nam zainstalować się w naszym drewnianym lokum, okazał się nocnym podglądaczem. Przyłapany na gorącym uczynku spierdzielał, aż się kurzyło. Dodając do tego fakt, że to on właśnie budował te domki i znał je niczym własną kieszeń, w naszych głowach powstał na szybko zmontowany scenariusz do całkiem niezłego kina grozy. Osadzony w bardzo mrocznym islandzkim klimacie… Opustoszały kemping po sezonie, szalejąca wichura na zewnątrz i psychopatyczny morderca za drzwiami…. Oj miałam ubaw podkręcając naszą story w miarę jak twarz Joli stawała się coraz bledsza. :)



Powrót


| Polityka Prywatności | Kontakt: ingeborge@wp.pl |